Przygodo idę po Ciebie!...
Była i to jaka ...Byłam już nastolatką, bo miałam może 11, 12 lat. Jeździłam zawsze do babci na wszystkie ferie i wakacje. zawsze było super, bo tam cała ferajna dzieciaków i cała masa głupich pomysłów:)
Byłam wtedy na feriach, pamiętam do dziś ten dzień. Była mroźna zima, dużo śniegu. W starym "szynku" gdzie niegdyś były dyskoteki, a starszy kolega miał klucze, spotykaliśmy się gdy nie było co zrobić z czasem. To było wieczorem, poszłyśmy kuzynką, a tam znajomi już siedzieli przy stoliku, przy planszy oui-ja.
Zimno jak diabli, skostniali, bo żadnego ogrzewania ...
Wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego co robimy. Czy ktoś jako gówniarz zdaje sobie do końca z tego sprawę? Była to zabawa, choć mrożąca krew w żyłach. Ktoś w żartach powiedział żeby ducha Hitlera wywołać i inne duchy, było ich parę.Talerzyk się przesuwał, w bardzo szybkim tempie, nawet nie wiem, czy ktoś zdążył odczytać, co duch mówi. Na zadawane pytania raz tak, raz na nie również talerz przesuwał się !
Były to lata 90. Wtedy takie rzeczy nie były tak znane, tak powszechne, nikt o tym nie mówił! Jeden składał na drugiego że to on przesuwa- historia stara jak świat i znana z każdego horroru. Nic specjalnego poza tym nie wydarzyło się, ale dość szybko, jak to w zimie, zrobiło się ciemno. Poszłyśmy do domu, do babci. I wtedy się zaczęło... Biegłam na ostatku, za grupą wszystkich dzieciaków, które się nie wiedzieć czemu bardzo spieszyły się , a ja byłam dość "kurpulętnym" dzieciakiem, niestety grubasem, więc nie nadążałam. W pewnej chwili poczułam że przewracam się z całym impetem na lód, wyślizgany na ścieżce, bo coś mam pod nogami. Patrzę więc pod nogi, a tam nic nie ma... I raz bach na śnieg, dwa, trzy .. Wstawałam, podnosiłam się , biegłam i upadałam!! Nikt tego nie widział, bo byłam na końcu . Coś niewidzialnego podstawiało mi nogę, lub coś innego pod nogi, zostałam sama w tyle i byłam w rozpaczy, śmiertelnie się bałam. Jakoś dolazłam w końcu do domu, a tam z kuzynką usłyszałyśmy szum wody w łazience. Kuchnia babci oddzielona była ścianką u góry niedokończoną, by ciepło spod kaflowej kuchni ogrzewało łazienkę. Dosłownie, jakby ktoś odkręcił kran w wannie na cały regulator i nalewał do niej wody- dość rozpoznawalny dźwięk. Ona, Kasia, też to słyszała, ale jak weszłyśmy żeby zobaczyć, wanna była pusta, korek zatkany i z kranu nie leciało nic. Nigdy tak się nie bałam, nigdy też tego nie zapomnę. Dobrze, ze przygoda tylko tak się skończyła...
Do końca ferii wszędzie chodziłyśmy tylko we dwie i bardzo nami to wstrząsnęło. Niech mi ktoś powie że to nasza wyobraźnia! Tak nam babcia mówiła . Nie! Jestem tego pewna. Od tamtej pory wierzę w duchy, a takiej zabawy nikomu nie polecam. Minęło niespełna 20 lat, a ten jeden zimowy wieczór został w mojej pamięci. I zostanie już na zawsze.
Podobało się Wam? To jest prawdziwa historia.
Do następnego ;) Finia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz